Welcome!!! Dzisiaj temat, który większości z Was jest pewnie
totalnie obcy, ale ja nie mogę o nim nie napisać będąc tutaj. Chodzi o starość :)
https://www.youtube.com/watch?v=qu7Y-Ww6s0w (źródło: youtube.com). Ot taka wesoła piosenka z Kabaretu Starszych Panów – nie ma
w niej żadnych aluzji amerykańskich, ale oddaje klimat tego, o czym będę pisać.
O wesołym życiu staruszka w Kalifornii!!!
Jest w Polsce takie powiedzenie, że starość się Panu Bogu
nie udała. W Polsce może i się nie udała, ale w Kalifornii... ;)
Nic tylko się starzeć! Po pierwsze, mnóstwo usług dla ludzi starszych, udogodnień
do poruszania się z chodzikami i wszelkiego typu wózkami inwalidzkimi. Tutaj w
niektórych okolicach łatwiej o takie sprzęty, aniżeli o wózki dziecięce!!!
Po
drugie, długość życia. Kochani, ja tu znam mnóstwo osób powyżej...90 roku
życia!!! Które są całkiem sprawne umysłowo, a większość z nich nawet fizycznie
(w sensie samodzielnie się poruszają). Do osiemdziesiątki, a może i dłużej
ludzie prowadzą tutaj samochód. Na luzie.
Po trzecie, tutaj się mówi, że 70 –
to tak naprawdę 40tka, 80 – to 50tka, no, a 90 to 60tka :D Tak jest takie miejsce :) I
nie wiem czy to dieta (raczej nie), czy klimat (???), czy prostsze i łatwiejsze
życie niż w naszej części Europy. Nigdy nie zapomnę spotkania w centrum
handlowym 90 latki, która przyjechała (sama!) kupić sobie parę nowych czarnych
dżinsów w Macys. A nasze babcie? Ech...
I tak pytają mnie ludzie czy w Polsce też emeryci mają
prywatnych opiekunów z zagranicy (tutaj to nisza Filipińczyków i Meksykanów).
Hmm... chyba nie mają, co? ;)
To, co także uderza w porównaniu z Polską to fakt, że ludzie
w określonych zawodach pracują tutaj naprawdę długo. Nikogo nie dziwią np.
kelnerzy czy stewardesy po 60tce. U nas te zawody to raczej domena młodych
ludzi.
Wreszcie, prywatne domy opieki dla starszych osób. Jak
przyjechałam to przyznaję się byłam oburzona tym, jak wiele osób mieszka w
takich domach. No bo myślałam po polsku: że są takie jak w Polsce etc. Okazało
się, że sporo osób wybiera je samodzielnie. Nadal myślałam: are they crazy???
Dopóki takiego miejsca nie odwiedziłam... Jedyne, co pozostaje mi Wam napisać
to życzę Wam i sobie byśmy się kiedyś dorobili takiego standardu życia jaki
panuje w tych miejscach!!! Choć niestety czuć tam dużą samotność...I to jedyne
co łączy takie przybytki w USA i w Polsce. Reszta to przepaść, chyba bez dna.
(Czyż nie jest wesołe życie staruszka z takimi widokami z okna?)
Tytuł tego postu zaczerpnęłam z samochodu, który widzieliśmy
z Jackiem stojąc raz na ulicy. I takiego luxury retirement living nam wszystkim
życzę!!! Bye bye!!!