poniedziałek, 11 maja 2015

If you are going to San Francisco :)

Moi Drodzy, w Polsce gorąco i wyborczo, a u nas tymczasem jedno z marzeń spełnione :) W ostatnią sobotę udało nam się odwiedzić San Francisco. Wycieczka przebiegała dość spontanicznie, ponieważ SF to miasto zazwyczaj spowite mgłą (tak, zimno AGAIN!!!), co oznacza ograniczoną widoczność, a tym samym marne możliwości robienia zdjęć. Tymczasem trafiliśmy na przepiękną pogodę, której efekty zamieszczam poniżej :)

Miasto bardzo urokliwe, mnóstwo pagórków z naprawdę dużym pochyleniem. W SF parkuje się specjalnie skręcając koła - żeby auto samo nie odjechało :) Udało nam się zwiedzić katedrę pw. Wniebowzięcia NMP, promenadę wzdłuż jednego z brzegów zatoki, Exploratorium - muzeum nauki (pierwowzór naszego Centrum Nauki Kopernik), założone przez brata Roberta Oppenheimera, Franka, no i wizytówkę miasta, czyli Golden Gate Bridge.Miasto, które pewnie wszyscy z nami z różnych amerykańskich seriali, jak np. "Ulice San Francisco", bynajmniej nie przytłacza. Wręcz przeciwnie, wydaje się dużo mniejsze, a to właśnie z uwagi na górki, pagórki i dużo wody :) Mosty też robią wrażenie - GGB to tylko jedne z wielu. Niestety nie udało nam się zwiedzić Alcatraz, ale wszystko jeszcze przed nami!

Temat muzyczny - chyba wszystkim znany: https://www.youtube.com/watch?v=7I0vkKy504U (źródło: youtube).

I zdjęcia :)

Widok z góry znajdującej się nad mostem :)

Symbol miasta :)

Dojazd - zdjęcia tego nie oddają, ale ten most ma coś w sobie.

Panorama z Fisherman's Wharf.

:)

Jedne z budynków portowych - obecnie znajdują się w nich sklepy i biura.


A to SF z lotu ptaka :) I od razu prostuję: nie, nie wynajęliśmy helikoptera. Ale w kwestii lotów wczoraj poznaliśmy naszego przyszłego sąsiada-żołnierza oczywiście, który w wolnym czasie lata małymi samolotami. Niesamowity człowiek - była na pięciu misjach wojskowych, w tym trzy razy w Iraku!!!

I just to conlude: we wspomnianym muzeum Jacek nabył książkę "Mini-weapons of mass-destruction: how to construct your own". Ja tylko się obawiałam, że przez nią nie wpuszczą nas na teren kampusu - bo ostatnio podniesiono alarm antyterrorystyczny w USA i zaostrzono kontrole we wszystkich bazach. Na szczęście weszliśmy :) O tym, dlaczego się obawiałam będzie w następnym poście, którego tytuł już zapowiadam: You never know... Oj, never :)

No to chyba wystarczy jak na pierwsze wrażenie :) Bye bye!!!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz