sobota, 30 maja 2015

What I love about America :D

Goooooooooooooood morning!!!!!!!!!!!!! Witam wszystkich w pierwszy od bardzo wielu dni sunny morning in California!!!! Nadrabiam zaległości spowodowane przeprowadzką i innymi okolicznościami, ale everything is ok :) A nawet better :)

https://www.youtube.com/watch?v=mcOA213iIDs (źróło: youtube). Dzisiaj chciałam napisać o tym, co lubię w USA - a wbrew pozorom trochę tego jest :)

Primo: wygoda (nie mylić z wygodnictwem). Moi Drodzy nie wiem kto wymyślił manualne skrzynie biegów, ale automatyczne są dużo dużo lepsze!!! Really!!! A suszarki do prania? Ileż to zaoszczędzonego czasu!!! Można mieć o połowę mniej pościeli, ręczników etc. bo pierzesz a potem hop do suszarki i już. Suche! Bez rozwieszania, bez kapania etc. I nie, wcale nie niszczą się ubrania (pomijam hotelowe suszarki, ale te w domach prywatnych są o niebo lepsze). A wygodne ubrania? W USA można kupić wszystko - to fakt. Ale Amerykanie przebijają wszystkich jeśli chodzi o wygodę ubrań. Naprawdę w czasach, gdy w Europie ciężko kupić cokolwiek nieprzetartego, bez dziur czy prostego w USA to nie jest problem. I choć czasem Amerykanie przesadzają ze sportowym outfitem (nigdy nie zapomnę kobiety w zielonym ortalionowym dresie podczas wielkosobotniej liturgii), to bardzo chwalę sobie tutejsze ciuchy. Proste i wygodne. No i ta jakość :)
 
/źródło:  http://en.wikipedia.org/wiki/Flag_of_California/

Secundo: respekt. Szacunek dla klienta i dla drugiego człowieka. Klient jest tutaj panem i naprawdę jest to miłe. Bezproblemowe zwroty czy wymiany w sklepach, zawsze uśmiechnięta obsługa, kelnerzy pytający czego Ci jeszcze trzeba etc. Poszanowanie opinii - wszak wszystko jest cool :) Przykład - taka sytuacja: zwracamy do sklepu spodnie, bo miały skazę. Chcemy je wymienić. Pani przynosi drugą parę i niestety w tym samym miejscu także znajduje się skaza. Dodam, że spodnie kupiliśmy przez internet na podwójnej przecenie. Co robi ekspedientka? Przeprasza nas najmocniej, zamawia przez internet kolejną parę, nie, nie w tej samej cenie, z dodatkowym 15% upustem. I ponownie bardzo bardzo nas przeprasza zapewniając, że takie sytuacje zdarzają się naprawdę rzadko :) Na koniec dodam tylko, że jako osoby z Polski przez długi czas zastanawialiśmy się czy w ogóle da się te spodnie wymienić i czy jest sens się szarpać. Ech...

/to nasz ulubiony most - przejażdżka przez niego to ciekawe doznanie ;)/


Tertio: pozytywny stosunek do rzeczywistości, czyli keep smiling i no problem. Już chyba się przyzwyczaiłam do tego, że wszyscy się tu witają, uśmiechają i generalnie dominuje podejście: no worries! Moi Drodzy, jak się wprowadziliśmy to nasi nowi sąsiedzi zapukali do nas i przynieśli wielką torbę jedzenia - na powitanie. I każdy powtarza: if you need anything, just let us know. Szklanka zawsze do połowy pełna - łatwiej się tak żyje, naprawdę. W tym zawiera się też problem solving approach - jest problem, to trzeba go rozwiązać. Konkretnie, szybko i efektywnie :)

/beauty of the area/

Quatro: ostatnia cecha Amerykanów, którą szczerze podziwiam to hojność. Sama doświadczyłam niesamowitej hojności z ich strony. I nie chodzi tu tylko o hojność w wymiarze materialnym - Amerykanie są mistrzami fundraisingu nie tylko dlatego, że dobrze zbierają pieniądze, ale też dlatego, że hojnie się nimi dzielą. Są także hojni, jeśli chodzi o czas - potrzebujesz czegoś, nie ma problemu itd. Tego możemy się od nich nauczyć :)

/a czy Wy wybraliście juz sport dla Waszego dziecka? Bo my tak :D/

Rozpisałam się sporo, zdjęć niewiele. Mogłabym jeszcze pisać, bo Amerykanie imponują też pracowitością i przedsiębiorczością, ale tutaj mam zdanie następujące: gdyby Polacy mieli takie możliwości, jak mają Amerykanie (czyli niskie podatki, państwo normalne, a nie policyjne, po stronie obywatela, a nie po swojej itd.) to w mojej opinii bylibyśmy jeszcze lepsi :) Zdjęcia nadrobię w kolejnym wpisie o... samochodach!!!
A zatem bye bye!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz